Martyna Banaś, turniej recytatorski, kat. 0-III, Klasa 2B, Szkoła Podstawowa im. Jana Wawrzynka w Kuźni Raciborskiej. Wiersze i satyry dla dorosłych zostały ułożone od najnowszych do najstarszych (2007 - 1953). Kern dobrodusznie wyśmiewa nasze narodowe przywary. "Litery cztery" to pogodna i ciepła satyra o życiu w rodzinie, w pracy, wśród przyjaciół, o stałości, zmienności i przemijaniu. Dialog z pluskwą Ludwik Jerzy Kern _____ W pewnym hotelu w pewnym miasteczku Gość sobie pewien zasnął w łóżeczku. Przedtem nastawił budzik na krześle I zgasił lampę, prawie już we śnie. Morfeusz puścił film w kilku seriach, Zaczęła działać snu maszyneria. Jeżeli uważasz, że to lub inne nagranie narusza Twoje prawa autorskie, bardzo proszę o pilny kontakt pod adresem morindiaeu@gmail.com.#CzytajDzieciom #slucho Proszę słonia. Autor: Kern Ludwik Jerzy Zbigniew Rychlicki. 5.0. 2 recenzje. 31,96 zł. 49,90 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę. Dodaj do koszyka. Sprzedaje Empik. Wysyłka w 1 dzień rob. Ludwik Jerzy Kern (11) Jack Kerouac (6) Jan Kochanowski (148) Jonasz Kofta (149) Maria Konopnicka (72) Wincenty Korab-Brzozowski (91) Stanisław Korab-Brzozowski (31) Laza Kostić (3) Ignacy Krasicki (95) Zygmunt Krasiński (9) Felicja Kruszewska (2) Antoni Lange (18) Jan Lechoń (15) Teofil Lenartowicz (6) Michaił Lermontow (80) Bolesław . Odpowiedzi Barbara-222 odpowiedział(a) o 18:20 “MARZENIE DOBREGO WUJKA”Gdybym miał siwą brodęJak ten Mikołaj Święty,To wtedy przynosiłbym dzieciomNastępujące prezenty:Maszynkę co układa zdania,Gitarę, która gra bez co same idą do głowy,Rok bezdwójkowy,Tran beztranowy,Detektor w lesie czuły na grzyby,Procę, która omija szyby,Niebo, co całe lato nie płacze,Przeciwko myciu szyj ochraniacze,Bez ości rybę,Bez kości kurę,I sanki, któreJadą pod górę… 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Szukany produkt jest niedostępny - może podobny produkt? Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis W tej książce znajdziecie najpiękniejsze wiersze dla dzieci znanego autora - Ludwika Jerzego Kerna, Żyrafa u fotografa Dwa jeże Psina Dziwna zwrotka Nosorożce w dorożce. Dane szczegółowe Identyfikator produktu 345291 Tytuł Ludwik jerzy kern wiersze Autor Ludwik Jerzy Kern Wydawnictwo Papilon, Publicat Liczba stron 48 Rok wydania 2010 Wymiary produktu [mm] 245 x 170 Okładka okładka twarda Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 18,20 zł Nasza cena 17,10 zł Recenzje Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 2. sierpnia, wt. — 3. sierpnia, śr. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej Produkty od Autora: Bestsellery Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów Pucio na wsi. Ćwiczenia rozumienia i mówienia dla dzieci. Uczę się mówić Upadek Mrocznego Rycerza. Batman Knightfall. Tom 2 Pakiet: Strefa przedszkolaka. Poziom B+ Sześciolatek Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja. Tom 4 Podświetlana tablica do odrysowywania Polecane Książki dla dzieci Opowieści o tym, co w życiu ważne Elementarz Pucio uczy się mówić. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych. Uczę się mówić Pucio mówi pierwsze słowa. Uczę się mówić Pucio na wakacjach. Ćwiczenia wymowy dla przedszkolaków. Uczę się wymawiać Self-Regulation. Nie ma niegrzecznych dzieci. Opowieści dla dzieci. O tym, jak działać, gdy emocje biorą górę Polityka prywatności Informujemy, iż w celu realizacji usług dostępnych w naszym sklepie, optymalizacji jego treści, dostosowania sklepu do Państwa indywidualnych potrzeb oraz personalizacji wyświetlanych reklam w ramach zewnętrznych sieci remarketingowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego sklepu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityce prywatności sklepu. Poeta, satyryk, dziennikarz, tłumacz literatury pięknej, autor tekstów piosenek. Urodził się 29 grudnia 1921 w Łodzi, zmarł 29 października 2010 w pierwszorzędnego żartu ubranego w poetyckie słowa. Autor popularnych utworów dla dzieci, jak Ferdynand Wspaniały czy Proszę słonia, na podstawie których powstały znane zawodowe życie (1948-2002) związał z krakowskim tygodnikiem "Przekrój". Był dwukrotnie żonaty: z Adelą Nowicką (w latach 1942-1948) oraz Martą Stebnicką (1954-2010).Ludwik Jerzy Kern z urodzenia był łodzianinem. Uważał, że dwa imiona, którymi się posługiwał, lepiej brzmiały, zwłaszcza gdy się miało krótkie, jednosylabowe nazwisko. Poza tym odróżniał się w ten sposób od ojca, Ludwika Kerna, który był nauczycielem łaciny. Syn Ludwika i Marii z domu Gertner, maturę zdał w Liceum Humanistycznym im. Aleksego Zimowskiego w Łodzi. Debiutował w 1938 roku jako poeta w "Ilustrowanym Kurierze Codziennym". Brał udział w kampanii wrześniowej. Lata wojenne spędził w Warszawie, utrzymując się z pracy fizycznej. Po upadku powstania warszawskiego trafił do utwory satyryczne opublikował w "Szpilkach" (1945). W 1947 roku wrócił do rodzinnej Łodzi i podjął pracę w Agencji Prasowej "Polpress" (później Polska Agencja Prasowa PAP). Podjął też studia aktorskie w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Nie ukończył ich jednak, bo w 1948 roku przeniósł się na stałe do Krakowa, dołączając do zespołu tygodnika "Przekrój".Redagował w nim między innymi "Rozmaitości", ostatnią stronę pisma, od której obowiązkowo zaczynało się jego lekturę. Stworzył rubryki: "O Wacusiu" i "Prosimy nie powtarzać". Publikował okazjonalne wiersze, niekiedy układające się w cykle: "Gry i zabawy ludu polskiego", "Imiona nadwiślańskie" czy "Świąteczny bukiet".Satyra przeważnie kojarzy się z silną dawka złośliwości, drwiny. Wiersze Kerna, choć satyryczne, pozbawione są zapiekłości. Nadal nas bawią jak przed dwudziestu czy trzydziestu laty, co nie zmienia faktu, że jest to zarazem poważny zbiór rymowanych esejów o półwieczu naszego kraju. Ich autor nie ustawał w satyrycznym komentowaniu dramatycznie zmieniającej się rzeczywistości. "Kiedy 'Przekrój' się formował, czasy były koszmarne, bo panował nam ten z wąsami" - wspominał Ludwik Jerzy Kern. - "Natomiast w 'Przekroju' było nawet pogodnie, pomimo najrozmaitszych kłopotów - politycznych i niepolitycznych - których nigdy nie brakowało. Znalazło się jednak kilka osób, które się doskonale dobrały i rozumiały. Mieliśmy nawet swój język. Na przykład 'napisać gruszkowo' znaczyło, że ma być primo: atrakcyjne dla czytelnika i secundo: tak, żeby nikt z nadzorców politycznych nie mógł się do tego przyczepić."W zespole "Przekroju" był w latach 1948-1982, traktując go jako "najmilszy uniwersytet świata". Był on dlań zarazem Akademią Muzyczną, Akademią Sztuk Pięknych, akademią języka, dobrego smaku i gustu. Drukował poczytne reportaże (z Wielkiej Brytanii, Indonezji, Japonii), trudnił się pracą przekładową (pod pseudonimem "H. Olekinaz") i recenzyjną (podpisywaną "Top"). "Dzięki 'Przekrojowi' poznawałem wybitnych pisarzy, poetów, plastyków. Jazzu uczył mnie Tyrmand. Polszczyznę 'studiowałem' u kolegów redakcyjnych, wybitnych polonistów: Jana Błońskiego i Henryka Markiewicza, profesorów, którzy objęli katedry na Uniwersytecie Jagiellońskim. 'Przekrój' redagowało się na okrągło w dobrym towarzystwie. Z redakcji przeważnie szło się do kawiarni. Z kawiarni do jakiejś restauracji, a po kolacji szło się do nocnego lokalu i... tam się dalej redagowało. W lecie redagowało się na przykład na basenie."Po przejściu na emeryturę Kern współpracował z pismem nadal, przez następnych dwadzieścia lat. Do chwili radykalnych zmian w tygodniku, łącznie z przeniesieniem redakcji do Warszawy, do czego odnosił się z 2000 roku (drugie wydanie - 2003) ukazała się jego książka Moje abecadłowo, tom wspomnień o nieprzeciętnych ludziach, których napotkał na drodze swego życia. Był to przede wszystkim kreator "Przekroju" Marian Eile i jego zespół: Konstanty Ildefons Gałczyński, Stefan Kisielewski, Zbigniew Lengren, Eryk Lipiński, Daniel Mróz, Edmund Osmańczyk, Leopold Tyrmand, Jerzy Waldorff. Doskonałe anegdoty okraszały reminiscencje spotkań autora z Antonim Słonimskim i Antonim Uniechowskim, z Adolfem Dymszą, z Tadeuszem Łomnickim i Marią Bojarską. Bez cienia profesjonalnej zazdrości przytaczał Kern doskonałe żarty i bon moty kolegów po satyrycznym fachu: Stanisława Jerzego Leca, Janusza Minkiewicza, Konrada Swinarskiego, Karola Szpalskiego, Jana Izydora Sztaudyngera i Mariana Załuckiego. Czy też Bogdana Brzezińskiego, który na słowa instruktora z KW: "Od dziś zaczynamy przerabiać krótki kurs WKP(b)", zareagował propozycją, żeby tego jednak "nie przerabiać, bo to jest tak dobrze napisane".W 2002 roku ukazały się z kolei Pogaduszki, czyli rozmowy Kerna o środowisku literacko-artystycznym Krakowa z Tadeuszem Bazylewiczem, Jerzym Grohmanem, Janem Kalkowskim, Marią Koterbską, Zbigniewem Lengrenem, Zbigniewem Karolem Rogowskim, Tadeuszem Sapińskim, Christą Vogel, żeby ograniczyć się do osób wcześniej niewymienionych. Ich znakomite portrety tworzą poczet niezwykłych ludzi, którzy sprawili, że powojenne dziesięciolecia wspominamy znacznie mniej ponuro, niż na to zasługiwały. "Uprawianie satyry w naszych warunkach nie było proste" - wyznał poeta. - "Często, żeby się ratować, uciekaliśmy w bajkę. To taki rodzaj literacki, który się pojawia, gdy jest zamordyzm i totalitarny ustrój. Wówczas podstawiało się jakiegoś zwierzaka za człowieka i cenzorzy puszczali. Już w starożytności tak było, a i w naszych czasach tak samo. Za stalinizmu pisaliśmy bajeczki. Żeby cenzura puściła jakąś ostrzejszą bajkę, to my, piątka krakowskich satyryków - Marian Załucki, Karol Szpalski, Witold Zechenter, Bogdan Brzeziński i ja - używaliśmy wybiegu. Dopisywaliśmy pod tytułem bajki na przykład 'według Malenkowa', czy 'według Czaraputkina'. Byle rosyjskie nazwisko i już był święty spokój, bo żaden cenzor nie przyznałby się, że nie wie, kim jest ten towarzysz Czaraputkin, który pisze takie ostre bajeczki."W książce Życie w 'Przekroju' (wydawnictwo Most, Warszawa 1995) Andrzej Klominek wielokrotnie wspomina poetę Ludwika Jerzego. "Wśród wierszy Kerna nie ma złych" - pisał. - "Owszem, bywały lepsze i gorsze, to zrozumiałe, ale zawsze zachowany był poziom, zawsze jest w wierszach Kerna jakaś nutka poezji sprawiająca, że nie jest to tylko rymowanka zawodowego satyryka, ale właśnie wiersz. To, co wyżej napisałem, nie jest zdaniem tylko moim, Marian Eile mówił nieraz to samo i to samo słyszałem od innych osób, których zdanie cenię. Imponującego wyczynu dokonał Ludwik, kiedy wyjeżdżając na pół roku polskim statkiem na Daleki Wschód zostawił w redakcji komplet wierszy na cały ten okres (to, że zostawiał wiersze zawsze na czas urlopu, rozumiało się samo przez się). Prawda, że pomógł sobie wtedy tłumaczeniami Ogdena Nasha, amerykańskiego poety, który wierszem rymowanym, chyba dwudziestokilkuzgłoskowym pisał zabawne wierszofelietony, często obyczajowe z życia małżeńskiego. Wpadły mi kiedyś w ręce wiersze Nasha w oryginale i mogłem stwierdzić, jak wiernie Kern oddaje formę, język i styl utworów amerykańskiego autora, bardzo w Stanach popularnego, a u nas zanim go Kern 'odkrył', chyba zupełnie nieznanego. Innym odkryciem Kerna był Roald Dahl, pisarz pochodzący z Norwegii, który podczas wojny, służąc w lotnictwie w Anglii, zaczął pisać po angielsku - świetnie. Ludwik trafił gdzieś na niepokojące, nawet trochę makabryczne opowiadania Dahla, rozsmakował się w nich i sporo przetłumaczył."Z języka angielskiego robił Kern przekłady Uri Orleva czy Isaaca Bashevisa Singera. Z Władysławem Krzemińskim podjął się pisania dla teatru widowisk muzycznych Jaśnie pan Nikt - z Lope de Vegi i Lord z walizki - według Brata marnotrawnego Oscara Wilde' razu sławny francuski rysownik Jean Effel przywiózł Eilemu do Polski całą tekę ilustracji do Bajek La Fontaine'a. Naczelny "Przekroju" zwrócił się do Kerna z prośbą o ich nowe tłumaczenia z francuskiego, bo uważał, że przekłady starzeją się znacznie szybciej niż oryginał. "Powiedziałem mu, że zamiast przekładów zrobię własne wersje bajek, z tymi samymi postaciami. Pointy były prawie takie same, ale dopasowane do naszych ówczesnych sytuacji. Rysunki w końcu się wyczerpały, a bajki kazali mi pisać dalej. Wobec tego zacząłem wymyślać własne, a ilustrował je Daniel Mróz."Publikował Kern ponadto w tygodniku "Świat" oraz popularnych pismach młodzieżowych: "Płomyczku" i "Płomyku". Wielkim wzięciem cieszyły się piosenki z jego tekstami (W kalendarzu jest taki dzień, Lato, lato, Wojna domowa, Nie bądź taki szybki Bill, Cicha woda), wykonywane przez Mieczysława Fogga, Marię Koterbską, Halinę Kunicką, Zbigniewa Kurtycza i stawały się głównie te utwory, które trafiały do filmów (Tajemnica dzikiego szybu, 1956; Szatan z siódmej klasy, 1960) i seriali (Wojna domowa, 1965). Słynnym przebojem grupy Tropicale Tahiti Granda Banda była piosenka do Kernowego tekstu Na chorobowem. W "Piwnicy pod Baranami" Halina Wyrodek z powodzeniem śpiewała jego Balladę o żołnierzu i każdy tekst piosenki napisany dla poślubionej w 1954 żony, aktorki Marty Stebnickiej, autor brał od niej - jak twierdził - dwa tysiące złotych. Po czym ona je odbierała od niego na tak zwane życie. I odkładała... na kolejną je w czasach, które nazywał "przedłomotowymi". Kiedyś zresztą współcześni "łomociarze" zwrócili się do niego o teksty. Do porozumienia jednak nie doszło, bo nie przyjmowali sugestii, że piosenka powinna być jednak sensowna i i scena korzystały z jego umiejętności autorskich, jakkolwiek Kern uczył się też aktorstwa. Twierdził, że najzupełniej przypadkowo. Otóż żona jednego z jego ówczesnych kolegów, łódzkiego dziennikarza, postanowiła zdawać do szkoły aktorskiej. Przy jakiejś okazji wyznała, że strasznie się boi egzaminu wstępnego. Kern zaoferował się, że będzie jej towarzyszył. Okazało się, że to właśnie on spełniał oczekiwania komisji. Jego przyjęli, jej zaś - wówczas w powojennej Łodzi czołówkę polskiej sceny, z Józefem Węgrzynem i Aleksandrem Zelwerowiczem na czele. Uczyli go: Zofia Tymowska, Bohdan Korzeniewski, Henryk Szletyński i Jacek Woszczerowicz. Był na roku między innymi z Gustawem Lutkiewiczem, Tadeuszem Plucińskim, Bogdanem Baerem, Lechem Ordonem i Tadeuszem Mincem. Uczęszczał wprawdzie na zajęcia aktorskie, ale myślał już o reżyserii. A równocześnie nadal spełniał się w pracy w Polskiej Agencji również współautorem autorskich programów satyrycznych nadawanych w telewizji ("Kernalia", 1965; "Trzy tysiące sekund z Ludwikiem Jerzym Kernem", 1965; "Kuchenny walc", 1967; "Karnawał ante portas", 1968; "U fotografa", 1968; "Na plaży", 1970; "Porachunki małżeńskie", 1974; "Kwadrans pod psem. Wiersze i piosenki", 1982; "Kernalia, czyli cztery łapy", 1994).Wszystkie utwory Kerna bardzo celnie punktowały nasz obyczaj. Jednakże z jego wierszy satyrycznych co i rusz wyziera dusza liryka. "Dlaczego nim nie jestem? Bo się wstydzę" - przyznawał. - "Na to, żeby być prawdziwym lirycznym poetą, trzeba być duchowym ekshibicjonistą. A mnie taki striptiz przeszkadza. Gdybym został aktorem, także musiałbym się psychicznie rozbierać i pokazywać wnętrze swojej czaszki. Bez tego nie można być dobrym aktorem ani poetą lirycznym. Uratowała mnie satyra i ironiczne spojrzenie. Gdybym zdecydował się na czystą lirykę, a nie do końca odsłaniał, byłoby to przypuszczalnie nieprawdziwe i niedobre."A im młodsi czytelnicy, tym lepiej weryfikują twórczość literacką. "Miałem suczkę Farsę, która leżała przy moich nogach i bardzo grzecznie się zachowywała" - opowiadał. - "Za to we śnie szczerzyła zęby, przebierała łapami i powarkiwała. Kiedyś pomyślałem sobie, iż pewnie śni się jej, że jest człowiekiem. Wziąłem długopis. Zapisałem to, co pies wymyślił."Bokserka Farsa zainspirowała go do napisania Ferdynanda Wspaniałego - wielkiego sukcesu wydawniczego także poza krajem: kilkanaście przekładów w tym na japoński, estoński, ormiański i hebrajski - dzięki czemu wybudował sobie dom na krakowskim Wzgórzu Salwatorskim. "Nazbieraliśmy za nasze psy złotych medali. Pamiętam, jak kiedyś zjawił się nagle Tadeusz Łomnicki, który jak miał dwa, trzy dni wolnego, a nie mógł wytrzymać w Warszawie, siadał po przedstawieniu do samochodu i przyjeżdżał do nas. Zjawił się któregoś wieczora, kiedy moja żona grała. Wyjąłem coś do jedzenia, wypiliśmy kielicha. Przy następnych toastach zaczęliśmy się nawzajem odznaczać medalami moich psów. Nagle wróciła Stebnicka, weszła do kuchni i oniemiała - całe popiersia mieliśmy obwieszone psimi orderami. To był niezapomniany wieczór."Niezapomniane były także spotkania Krakowskiego Salonu Poezji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Udział Gościa Specjalnego Ludwika Jerzego Kerna ("Podglądanie rodaków", 15 lutego 2004) opisał felietonista "Dziennika Polskiego" Paweł Głowacki. "Tłumnie zgromadzeni na widowni foyer teatru Słowackiego Polacy, na głos chłostani subtelnym szyderstwem Kerna, chyba nigdy jeszcze tak wirtuozersko nie udawali, że wcale nie są Polakami! Bosko rozkwitało uwielbienie dla trzeciej osoby liczby pojedynczej i mnogiej. (...) Śmiechom i zabawom nie było końca - bo to jaja nie ze mnie, lecz z niego, nie z nas, gdyż z nich! Gdy Stebnicka rzekła: 'Nie sztuka dzisiaj być kimś. Dzisiaj - sztuka być sobą', zdawało się że rechot naszych-nie-naszych na strzępy rozniesie dostojne foyer. Jakiż karnawałowy był to poranek! Tak, nasze skurduplenie mentalne, nigdy nie jest naszym skurdupleniem mentalnym. Gdy nadchodzi seans prawdy - choćby nawet seans tak niewinny, seans prawdy podanej tak ciepło i czule, jak je w taktownie bezlitosnych swych satyrach Kern podaje - Polak woli dmuchać na zimne i po mistrzowsku wsuwa się w ten nasz odwieczny nadwiślański taniec ocalający godność."Satyrycy lubią się podśmiewać z wad innych ludzi. Wychodzi na to, że sami żadnych słabości nie mają. Do jednej jednak Ludwik Jerzy Kern się przyznał. "Poza granice tego kraju wyszedłem jako pisarz dla dzieci, nie zaś jako satyryk. Bo kogo w Paryżu interesuje, że stałem kilka godzin w kolejce, by na Dzień Kobiet zdobyć dla żony... kostkę masła. Zacząłem pisać dla dzieci i nie omyliłem się. Moje książki mają tłumaczenia w świecie. Na dodatek jestem wicekanclerzem Kapituły Orderu Uśmiechu. Sporo więc robię dla dzieci, ale nie wyobrażam sobie życia z dwojgiem lub trojgiem maleństw. Nic bym dla nich nie mógł napisać, bo do tego muszę mieć absolutny spokój. Jest więc we mnie jakaś uczuciowa i charakterologiczna kolizja. Moje wnuki zostały wychowane poza mną."Jest coś jednak w tym, że pisarze utworów dla dzieci, przeważnie są bezdzietni, jak na przykład Julian Tuwim czy Jan Brzechwa. Co ciekawe, dla dzieci najlepiej piszą satyrycy, a nie poeci ostatnich latach życia Ludwik Jerzy Kern publikował okazjonalnie w miesięczniku "Kraków".Był członkiem Związku Zawodowego Dziennikarzy RP (1945-1951) i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (1951-1982), Związku Literatów Polskich (1953-1983), Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989-2010).(Zawarte w tekście wypowiedzi Ludwika Jerzego Kerna pochodzą z wywiadów, które przeprowadził z nim autor biogramu) Infolinia czynna od poniedziałku do piątku w godzinach – Wiersze dla dzieciAutor:Ludwik Jerzy KernWydawnictwo:WytwórniaRok wydania:2015Oprawa:twardaFormat:285 x 205 x 26Liczba stron:204Numer ISBN:978-83-64011-18-4Numer EAN:9788364011184Stan:nowa, bez śladów użytkowaniaOpis wydawcy:Zbiór wierszy dla dzieci Ludwika Jerzego Kerna. Przypominamy uroczych bohaterów z dawnych lat: żyrafę u fotografa, literkę i, której zet ukradło kropkę, słonia w składzie porcelany, żuczka z Pszczyny, żarłocznego krokodyla z Nilu, babcię z wąsami i wielu innych. Poczucie humoru, lekka drwina i literacka wyobraźnia autora czynią te wiersze poezją najwyższej próby. Autorki ilustracji tego tomu to ta sama drużyna, która kilka lat wcześniej brawurowo zinterpretowała Tuwima. Czy dziś ilustratorki są tak samo odważne i pomysłowe, by zmierzyć się z kolejnym klasykiem i przenieść go do XXI wieku? Rozwiązujcie ich graficzne rebusy, czytajcie obrazy, szukajcie współczesnych odniesień, najlepiej „metodą dwa pi razy oko”.Jak kupić książki z kilku aukcji i zapłacić tylko raz za dostawę?1. Dodaj wszystkie książki do koszyka 2. Przejdź do koszyka, zaznacz wszystkie pozycje i kliknij przycisk Uwaga! Nie klikaj przycisku Kup Teraz dla każdej pozycji osobno! Ważne aby kliknąć tylko raz, już po zaznaczeniu wszystkich interesujących Cię dostawyOferujemy wysyłkę za pośrednictwem Poczty Polskiej, firm kurierskich DPD i Pocztex oraz możliwość odbioru przesyłek w wygodny sposób z Paczkomatów InPost i w kioskach dostawyPłatność przy odbiorzelub z góry (PayU, przelew)Paczka w RUCHu - odbiór w kiosku RUCHuNazwa w Allegro: odbiór w Punkcie - Paczka w RUCHu2,99 złPoczta Polska - odbiór w placówceNazwa w Allegro: odbiór w Punkcie - E-PRZESYŁKA4,99 złPoczta Polska - doręczenie do KlientaNazwa w Allegro: paczka pocztowa lub przesyłka pobraniowa7,99 złPaczkomaty InPostNazwa w Allegro: odbiór w Punkcie - Paczkomaty 24/77,99 złKurier DPDNazwa w Allegro: Kurier. Jeśli chcesz, aby paczka została nadana Kurierem DPD - poinformuj nas o tym w "informacjach dla sprzedającego"9,99 złKurier PocztexNazwa w Allegro: Kurier. Jeśli chcesz, aby paczka została nadana Kurierem Pocztex - poinformuj nas o tym w "informacjach dla sprzedającego"9,99 złNie oferujemy możliwości odbioru wysyłamy paczek za do płatności przelewem:Nazwa firmy: Sp. z (Dyskont książkowy Aros)Numer rachunku: 48 1050 1445 1000 0090 3106 7102 (ING Bank Śląski)W celu poprawnego zaksięgowania wpłaty, w tytule przelewu należy wpisać numer transakcji lub login z Allegro. Prosimy nie wpisywać numerów którzy kupili Kern. Wiersze dla dzieci, wybrali również:© 2017 Dyskont książkowy Aros. Wszelkie prawa zastrzeżone. Summer , summer , summer is waiting , Together with the summer, a river is waiting Together with the river, forest is waiting And there still it haven't us. Summer , summer, don't cry now, wait with the river , wait with forest In the forest hide the cool shade for us We will arrive any day. In a few days , in a few days You'll take backpack yours and your guitar . You'll say some words of good bye. Pythagoras , be healthy. Goodbye for you , canto cantare . Summer , summer , lives in trees , Summer , summer, sings in birds It's ordering the Sun to uncover its face Summer , summer, how are you ? Summer , summer, I'll give you a rose Summer , summer, stay here longer Instead of to wander around hundred countries, Summer , summer, stay here . In a few days , in a few days You'll take backpack yours and your guitar . You'll say some words of good bye. Pythagoras , be healthy. Goodbye for you , canto cantare .

ludwik jerzy kern wiersz gitara